Aleksandra Słowik o arkuszu poetyckim
Aleksandra Słowik w recenzji pt. Jacek Krajl, poeta niebylejaki - zapowiedź pierwsza zamieszczonej w Szafie nr 40 (wrzesień 2011) pisze m.in.:
Czytam dwanaście wierszy
młodego poety zebranych w debiutanckim arkuszu poetyckim i doświadczam
tajemnicy rozrastających się słów. Mam wrażenie, że białe litery łączą się z
włoskowatymi naczynkami czarnego papieru pochłaniając ciemność: (...)wpaść w
epilog tej chwili, rzucić się w błoto, w błocie być, błotem zostać./postawiłem
kołnierz i wróciłem do tej mojej czerni i bieli. („miasto”). Słowa stanowią
system naczyń połączonych, gdzie koty i kobiety zasiedlają przestrzenie miedzy
zdaniami tą samą elektrycznością istnienia: miała dwie myśli jednocześnie.
miała./weszła do mojego domu. nastawiła/radio. w korytarzu tysiące pustych
walizek. domino./jazz. w korytarzu kolejne korytarze./szeregi. sieci. ślepe
koty uliczne („obraz przypadkowy szelest czmychającej tu i tam. obcej,
własnej”). Właśnie z kobiet i przez nie poeta wyrasta w dojrzałość, w pewną tajemną
wiedzę. To one są dla niego wyroczniami, którym czyta z ruchu ust nie dbając o
słowa („wargi”), kawałkami czekolady zbijającymi z tropu („prochowiec i
ulicznica”), gdy według pierwszych męskich założeń chciałoby się być filozofem
czającym się na życie („okruszynka”). link
|